"II Zimowy Marsz Pieszy Dookoła Wyspy Wolin" odbył się w dniach
28-30 stycznia 2005 roku w Świnoujściu. Tym razem organizatorem
maratonu był Młodzieżowy Domu Kultury w Świnoujściu, w którym mam
przyjemność pracować jako instruktor imprez na orientację od
września 2004 roku. Do udziału w maratonie zgłosiło się 52
zawodników z całego kraju w tym sześć kobiet.
Mieliśmy przyjemność gościć w Świnoujściu zawodników z: Gdańska,
Gdyni, Chełma, Stalowej Woli, Lublina, Mielca, Krakowa, Lublińca,
Szczecina, Wolina, Poznania, Wrocławia, Łodzi, Piaseczna, Goleniowa.
Warszawa była reprezentowana aż przez 18 zawodników, a Świnoujście
reprezentowało 7 mężczyzn. Ostatecznie wystartowało 50 osób. Wśród
uczestników naliczyłem ponad 30 osób, które mają za sobą starty w
rajdach przygodowych lub też specjalizują się w długich dystansach.
Start nastąpił w Świnoujściu przy przystani promów miejskich na
Warszowie. Meta tak jak w zeszłym roku usytuowana była w "Marinie
Karsibór". Uczestnicy mieli do pokonania 125 km, limit czasowy
wynosił 30 godzin. Na trasie maratonu było 20 punktów kontrolnych.
Uczestnicy mieli jeden 11 km odcinek obowiązkowego przejścia po
plaży z Dziwnowa do latarni "Kikut". Pozostałą trasę zawodnicy
wybierali sami tak, aby dojść do kolejnego punktu kontrolnego w jak
najkrótszym czasie. Na 61 km w Połochowie koło Kamienia Pomorskiego
zorganizowaliśmy PK z przepakiem, tam też zawodnicy otrzymali gorącą
herbatę i zupę.
Wystartowali punktualnie o godz. 09:00. Pogoda była wspaniała.
Kilkadziesiąt centymetrów śniegu, w dzień temperatura w okolicach
zera, w nocy minus 2-4 stopnie. Utrudnieniem dla zawodników była
duża wilgotność powietrza, co przy temperaturze ujemnej powodowało,
że czuło się na całym ciele nieprzyjemny chłód. Zaraz po starcie
na czoło stawki zawodników wysunął się Remik Nowak z Poznania. Na 35
km w Wolinie prowadzili już Tomasz Koguciuk z Chełma, Hubert Puka ze
Stalowej Woli i Piotr Dymus z Warszawy. Na przepak (61 km) pierwsi
przybiegli Hubert Puka z Piotrem Dymusem, za nimi ze stratą około 20
minut Paweł Dybek z Mielca. W Dziwnowie na 84 km Paweł dogonił
Huberta i Piotra. Razem pokonali odcinek specjalny 11 km po plaży z
Dziwnowa do latarni "Kikut" pod Wisełką. Później okazało się, że punkt
kontrolny pod latarnią "Kikut" był jednym z najtrudniejszych. Na
mapie, jaką otrzymali zawodnicy było zdjęcie latarni w całej
okazałości. Niestety kilka osób nie zauważyło, że latarnia stoi na
wysokim klifie, a dookoła niej rośnie las. Z plaży latarnia jest
zupełnie niewidoczna. Znalezienie prawidłowego zejścia z plaży na
wprost latarni wymagało naprawdę dobrych umiejętności i przede
wszystkim kontroli przebytego dystansu od Dziwnowa. Na 16 PK, który
był na 100 km, Paweł Dybek prowadził już samotnie. Hubert i Piotr
mieli 10 minut straty. Do końca trasy nikt już nie zbliżył się do
Pawła, a on powiększał przewagę z kilometra na kilometr. Na mecie
Paweł Dybek osiągnął znakomity czas 17 godz. 48 minut, na drugim
miejscu przybiegli Hubert Puka i Piotr Dymus w czasie 19 godz. 23
minut, trzecie miejsce przypadło Tomaszowi Koguciukowi z Chełma,
który osiągnął czas 20 godz. 52 minut. Ogółem trasę 125 km pokonało
19 osób, w tym jedna kobieta - Ania Kowalewska z Warszawy,
reprezentująca drużynę "napieraj.pl", która wraz ojcem Zenonem
Łapińskim ukończyła maraton z czasem 23 godz. 49 minut.
Kilka słów o Pawle Dybku. Od kilku lat startuje z dużym
powodzeniem w rajdach przygodowych. Jest zawodnikiem drużyny
"Hellmann Salomon Adventure Team". Do Świnoujścia przyjechał
sprawdzić swoją formę przed BERGSON WINTER CHALLENGE 2005. Zgodnie z
taktyką, którą przygotowała mu jego partnerka z drużyny Magda
Łączak, rozpoczął zawody bardzo spokojnie. Na 9 km był na 25 miejscu,
tracąc do prowadzącego Remika Nowaka prawie 25 minut, na 21 km był
18 i tracił nadal około 25 minut, na 35 km był już 5, ale nadal
tracił do prowadzących 30 minut, na 61 km był trzeci i tracił 20
minut, na 84 km dogonił czołówkę, a od 95 km wyszedł na prowadzenie i
rozpoczął fantastyczny 30 km finisz wygrywając bezapelacyjnie.
Osobiście cieszy mnie fakt, że nasze miasto reprezentowało 7
osób, z czego 5 dotarło do mety. Na 5 miejscu uplasował się Darek
Ratowski z czasem 21 godz. 36 minut na 6 miejscu dotarli Dariusz
Szmudziński i Paweł Stefańczyk z czasem 22 godz. 17 minut. Ponadto
marsz ukończył Piotr Szaciłowski i Franciszek Olszowy.
W niedzielę o 15:00 tradycyjnie kilku odważnych skorzystało z
uroków kąpieli na śniegu i w drewnianej beczce z gorącą wodą.
Oczywiście Paweł również skorzystał z uroków kąpieli w beczce.
Wieczorem przy palącym się kominku oraz obficie zastawionym stole
mieliśmy zakończenie. Każdy uczestnik otrzymał imienny medal
z dystansem, jaki pokonał i uzyskanym czasem. Ustaliliśmy, że w
styczniu 2006 spotykamy się w "Marinie" na trzecim marszu.
Wiesław Rusak "WiechoR"
|