nr 5/2004 - Jakie wymagania powinien spełniać organizator wycieczki lub opiekun grupy?
Zastanawiałem się nad tą kwestią od dawna. Za studenckich czasów niejeden wędrowny obóz organizowałem. Przemierzyliśmy z kolegami wzdłuż i wszerz całe polskie góry. Na tych obozach każdy odpowiadał za siebie, byliśmy przecież dorośli. Jako starszy już piechur prowadzałem w góry dzieci i to nie tylko swoje, ale również swoich znajomych. Przemierzałem z gromadką dzieciaków beskidzkie i tatrzańskie szlaki zarówno latem, jak zimą. Jako doświadczony góral jeździłem jako opiekun na szkolne wycieczki. Podejmując się opieki nad cudzymi dziećmi byłem świadom pełnej odpowiedzialności za powierzone mi przez rodziców pociechy, jadąc na szkolne wycieczki podpisywałem ponadto stosowne oświadczenia. I wszystko było w porządku i zgodnie z prawem.
Czasy się zmieniają i dziś nie mógłbym już wędrować z grupką młodzieży nawet wzdłuż Doliny Kościeliskiej w środku lata. Żyjemy bowiem w wolnym kraju, w którym wolność przejawia się głównie w tworzeniu coraz to nowych aktów prawnych. Mamy więc stosy sejmowych ustaw, rządowych rozporządzeń, zarządzeń i przepisów władz lokalnych, czy wreszcie przepisów ustalanych przez dyrekcje parków narodowych, lasów państwowych itp. Więc czasem jak idę przez prywatny las lub prywatną łąkę, czuję się bardziej wolnym obywatelem, niż wędrując przez państwowy, czyli nasz wspólny Tatrzański Park Narodowy. I nie jest już ważne, że grupka, którą prowadzę liczy zaledwie kilka osób, że pilnuję by nikt nie łamał przepisów porządkowych obowiązujących na terenie TPN, że za wstęp w góry uiściliśmy stosowną opłatę. Jeśli nie jest to moja rodzina, można mi zarzucić, że nielegalnie prowadzę grupę zorganizowaną czyli wycieczkę, a taka powinna iść z przewodnikiem posiadającym przewidziane ustawowo uprawnienia (Dz. U. z 2004 r. Nr 188, poz. 1944), na dodatek organizuję zajęcia rekreacji ruchowej, a do tego też nie mam odpowiednich uprawnień (Dz. U. z 2001 r. nr 81 poz. 889). Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, jeśli program wycieczki przewiduje np. noclegi i posiłki. Bo to są już usługi turystyczne i jeśli będzie ich więcej, niż jedna, niewinna majówka stanie się nagle imprezą turystyczną. A takich kolejna ustawa (Dz. U. z 2001 r. Nr 55 poz. 578) zabrania organizować podmiotom gospodarczym bez stosownych uprawnień i koncesji. Na razie poprzestańmy więc na letnim wypoczynku z synkiem moich znajomych, którym postanowiłem się zaopiekować na czas wakacji. Czy staję się jego opiekunem prawnym? Bo jeśli tak, to jako opiekun muszę mieć pełną zdolność do czynności prawnych (art. 10, 11, 13 i 16 kc), posiadać pełnię praw publicznych (art. 39, 40 kk), rodzicielskich i opiekuńczych (art. 51 kk) oraz dawać gwarancję należytego wywiązywania się z obowiązków opiekuna. Taką opiekę przyznaje sąd jednej osobie lub małżonkom w przypadku dzieci umieszczonych w rodzinach zastępczych lub rodzinnych domach dziecka, których rodzicom naturalnym nie przysługuje władza rodzicielska. Do obowiązków opiekuna prawnego należy troszczenie się o dziecko, o jego majątek oraz działanie w jego imieniu (sprawowanie względem niego przedstawicielstwa ustawowego). Te przepisy na szczęście mnie nie dotyczą, wszak mój podopieczny ma rodziców. To oni decydują na jakich zasadach mam sprawować opiekę nad ich dzieckiem, w jaki sposób mam się troszczyć o jego bezpieczeństwo, na co pozwalać, czego zabraniać. Jeśli nie mają do mnie zaufania, po prostu nie puszczą dzieciaka ze mną w góry.
Tak więc prawo prawem, a po górach i dolinach, tak jak przed laty wędrują całkiem nieraz liczne wycieczki pod przewodnictwem "wujka". I nie widzę w tym nic złego, pod warunkiem, że ten "wujek" jest osobą odpowiedzialną i doświadczoną. Bo to nie zawsze idzie w parze z posiadanymi uprawnieniami i koncesjami, nadawanymi przez bardzo poważne komisje, które są w stanie sprawdzić jedynie teoretyczną wiedzę z zakresu organizacji turystyki i znajomości terenu oraz ogólną sprawność fizyczną kandydata na przewodnika. Czasem nawet obawiam się młodych i niedoświadczonych ludków, którym wydaje się, że znają góry od podszewki, bo ukończyli kurs wspinaczkowy, jaskiniowy, przewodnicki, organizatora turystyki i uważają, że nic ich już w górach zaskoczyć nie może.
Ja sam będę pewnie do śmierci takim dobrym wujkiem, który nie wiedzieć czemu, pragnie się dzielić tym wszystkim, co w górach spotkał dobrego, z młodszymi od siebie pokoleniami. Ze szkolnymi wycieczkami jeździć już chyba nie będę (Dz. U. z 2001 r. Nr 135 poz. 1516).
A że zachciało mi się na stare lata zorganizować coś więcej, niż zwykłą niedzielną majówkę w Beskidach, nie mając jednocześnie wrodzonych skłonności do łamania najbardziej nawet nieżyciowych przepisów obowiązującego prawa, postanowiłem, że:
po pierwsze - wciągnę do organizacji swojej imprezy biuro turystyczne posiadające wszelkie wymagane prawem koncesje,
po drugie - zażądam od wszystkich uczestników imprezy podpisania stosownych oświadczeń o starcie na własną odpowiedzialność i pozostawania w stanie zdrowia pozwalającym na udział w imprezie,
po trzecie - na bazę imprezy wybiorę obiekt spełniający wszelkie wymogi sanitarne i higieniczne
(Dz. U. z 2001 r. Nr 101, poz. 1095),
po czwarte - nieletnich dopuszczę do startu tylko pod opieką rodziców lub upoważnionych przez nich opiekunów*,
po piąte - nie będę włączał do programu imprezy żadnych dyscyplin sportowych, których organizacja obwarowana jest kolejnymi przepisami.
Mam nadzieję, że mogę spać spokojnie.
Wesoły Jędruś
*) Opiekun musi być pełnoletni i musi posiadać pisemne upoważnienie do opieki nad nieletnim jego rodziców lub opiekuna prawnego. Ograniczenia ilości podopiecznych lub podniesienie granicy wiekowej opiekuna należy do decyzji organizatora imprezy, chyba, że impreza organizowana jest na terenie, gdzie obowiązują przepisy lokalne, np. na terenie parku narodowego, poligonu wojskowego lub tp.